Rozmiar: 27837 bajtów

Zapis informacji TV z 6 grudnia 2005 r., nadesłany przez p. Roberta Majkę.

Tajemnice podkarpackiego IPN

Solidarność kontra SB. Kolejna odsłona najnowszej historii Polski. Rzeszowski oddział Instytutu Pamięci Narodowej ujawnił, że w ścisłym kierownictwie Rzeszowskiego Oddziału Solidarności Walczącej większość stanowili tajni współpracownicy bezpieki. Dzięki prześwietleniu setek archiwaliów udało się też ustalić nazwiska agentów rozpracowujących środowiska adwokackie, dziennikarskie i duchowieństwo.

Rzeszowski IPN przypominał metody pracy Służb Bezpieczeństwa. Okno jest symboliczne. Pokazane filmy bezpieka nagrywała prawdopodobnie z rzeszowskiego ratusza. Był to jeden ze sposobów walki z rzeszowską opozycją.

Zbigniew Sieczkoś, działacz opozycji: – Przesłuchiwano mojego ojca, matki się nie odważono, bo była po dwóch zawałach, ale zrobiono to z taką subtelnością, że poinformowano matkę chorą na serce, że ojciec będzie przesłuchiwany w mojej sprawie. To się skończyło tym, że matka dostała trzeci zawał, potem czwarty i zmarła.

Zbigniew Sieczkoś był inwigilowany od 1981 roku. W dokumentach SB można odnaleźć plan przeprowadzenia rozmowy ostrzegawczej z, jak napisano, figurantem Sieczkosiem, który inspiruje do prowadzenia nielegalnej działalności. Jeszcze skuteczniejsze od takich rozmów było posiadanie "swoich ludzi" w opozycji. Bezpieka miała ich nawet w ścisłym kierownictwie rzeszowskiego oddziału Solidarności Walczącej.

Dariusz Iwaneczko, IPN: – Trzy czwarte to stanowili tajni współpracownicy, osoby które miały pełne rozeznanie w działalności tej struktury.

Z badań Instytutu wynika, że bezpiece wysługiwali się ludzie ukryci między innymi pod pseudonimami Jaśmin, Wacek Ludwik, wśród nich był nawet wiceprzewodniczący zarządu regionu rzeszowskiego i jeden ze współtwórców rzeszowskiej Solidarności. Działali, bo SB miało na nich haka, bo dostawali obietnicę zatuszowania sprawy karnej, bo to dawało pieniądze.

Dariusz Iwaneczko, IPN: – Proszę sobie wyobrazić, że dla jednego z tajnych współpracowników rzeszowskiej SB wiceminister spraw wewnętrznych podpisywał osobiście zgodę na wypłatę 150 tysięcy ówczesnych złotych w trzech ratach.

Nagrody były różne – trudno dostępne leki, ale i junkers do łazienki, meble. W raporcie dotyczącym agenta o pseudonimie Redliński, który rozpracowywał rzeszowskich dziennikarzy, można przeczytać, że w podzięce za dziesięć lat usług dostał zegarek elektroniczny. W 1982 roku środowisko dziennikarskie inwigilowało 16 takich ludzi. Jest raport tajnego współpracownika o pseudonimie Parker z redakcyjnego kolegium w Nowinach, w którym donosi na koleżankę, która właśnie wróciła z Ameryki.

Są też akta sprawy o kryptonimie Palestra, która rozpracowywała adwokatów z regionu.

Mariusz Krzysztofiński, IPN: – Te działania miały polegać na tym, aby typować adwokatów, którzy bronią działaczy Solidarności i stymulować, jak zapisano w dokumencie, ich działania "w kierunku dla nas pożądanym".

Są też dowody inwigilacji środowiska duchowieństwa z uroczystości w Przemyślu, Tarnobrzegu i pod lubaczowską konkatedrą. Tajni współpracownicy SB wykonali to zdjęcie Karola Wojtyły w Miejscu Piastowym i kardynała Wyszyńskiego w Jabłonce.


Tu do pobrania zapis video.

Rozmiar: 27837 bajtów