Rozmiar: 27837 bajtów

Aneks

 

Zbigniew Oziewicz

 

Zebranie założycielskie Solidarności Walczącej odbyło się w połowie czerwca 1982 r., najprawdopodobniej na ulicy Tomaszowskiej albo na Gajowej.

Ja organizowałem łączność listowną pomiędzy Regionem Dolny Śląsk a innymi regionami od stycznia do marca 1982 r. Organizowałem m.in.łączność między Bujakiem a Frasyniukiem.

Do Rady SW należeli Andrzej Myc, Cezary Lesisz, Paweł Falicki, Michał Gabryel, Jan Gajos, Maria Koziebrodzka, Jerzy Gnieciak, Jerzy Kocik, Zbigniew Bełz, Kornel Morawiecki, Zbigniew Oziewicz, Władysław Sidorowicz. Sądzę, że Hanna Łukowska nie należała do Rady, była co najwyżej łączniczką. Na przykład, jak wchodzili nowi ludzie do Rady – Jerzy Kocik, Władysław Sidorowicz – to było nad nimi formalne głosowanie, natomiast w sprawie przyjęcia Hanny Łukowskiej takie głosowanie się nie odbyło.

Istniała też taka „instytucja”, jak Sąd SW, w skład którego wchodzili: Morawiecki, Bełz i Myc. Rozpatrywał on tylko sprawy wewnętrzne SW.

Uważam, że SW powstała z niemożności znalezienia wspólnej taktyki w gronie osób związanych z Morawieckim i związanych z Frasyniukiem. Kornel Morawiecki drukował „ZDnD” i miał główny wpływ na tę gazetę.

SW była konkurencyjna w stosunku do RKS-u, było to rozdzielenie w podziemiu. Wtedy sądziłem, że SW to organizacja, która zespala najodważniejszych, najlepszych członków „S”, awangarda przeznaczona do pracy podziemnej, niemalże zbrojne ramię „S”. Nikt nie myślał początkowo o trwałym rozłamie.

Spotkania Rady odbywały się co miesiąc (zamykaliśmy się w jakimś mieszkaniu na okres jednego lub dwóch dni). Zasadą głosowania było liberum veto. Później nastąpiła zmiana i nie mogło być więcej niż dwa głosy sprzeciwu; na posiedzeniach Rady było bardzo dużo dyskusji. Częstym tematem była kwestia, czy organizować demonstracje, czy nie. Rada Polityczna SW była zawsze i do końca za organizowaniem manifestacji. Dyskutowano co najwyżej o sposobach organizowania tych manifestacji. Były np. specjalne grupy, które rozrzucały kolce pod koła wozów milicyjnych. Rada omawiała strategię na wiele lat, jak budować nową Rzeczpospolitą (Morawiecki często do tego tematu wracał). Kornel Morawiecki bardzo dużo mówił o solidaryzmie. Te wszystkie programy, pogadanki znalazły oddźwięk w Programie SW. Był spór o to, czy SW ma być światową, czy krajową organizacją. Na spotkaniach Rady spierano się, czy dyskutować na temat strategii, czy o sprawach bieżących. Z czasem bywało tak, że Morawiecki wydawał oświadczenia „Za Radę Polityczną” bez wiedzy jej członków. Rada omawiała oświadczenia bieżące i przyszłe numery „SW”. W roku 1984 Kornel Morawiecki zaproponował powiększenie Rady SW o Wojciecha Myśleckiego i Andrzeja Zaracha. Nie było na to zgody, więc powołaliśmy Komitet Wykonawczy, m.in. z przyczyn technicznych. Do Komitetu Wykonawczego, który był strukturą podległą Radzie, wybrano Myca, jako przedstawiciela Rady. Po aresztwaniu Morawieckiego doszło do sporu między Komitetem Wykonawczym a Radą SW.

 

Jeździłem po Polsce i zaprzysięgałem ludzi. Byłem w Nowej Soli, Pile (było tam ok. 10 SB-ków na 20 wszystkich, którzy składali przysięgę). Było to jesienią 1984 r. W 1983 roku powstał Oddział w Toruniu (jego szefem była Krystyna Sienkiewicz). Mieliśmy stałą łączność z Toruniem. Kontakt z Lublinem mieliśmy od grudnia 1982 r.

W Pile sprawa zakończyła się w ten sposób, że po kilku miesiącach okazało się, że to UB-cy i udało się nam odciąć od tej struktury.

Mieliśmy dość szerokie kontakty w Krakowie i w Nowej Hucie (od 1983 r. około 10 osób). Przedstawiciele SW z Krakowa mieli własną drukarnię. Matryce brali z Wrocławia i sami drukowali na sitach. W Warszawie (głównie Ursus) też mieliśmy kilka osób, ale tam nie mieliśmy poparcia. W latach 1983-86 przyjeżdżali ludzie ze Szczecina i kolportowali „SW”.

W Chełmnie i Toruniu mieliśmy silne organizacje. W Chełmnie szefem SW była Krystyna Michalak. W Toruniu bardzo czynnie działała Krystyna Kuta (pseud. „Anna Lamers”). Toruńskie SW zorganizowało wystąpienia w TV. Ci porywani [przez bezpiekę] ludzie w Toruniu to byli głównie ludzie z SW. Fizycy związani z Solidarnością Walczącą zmontowali nadajnik telewizyjny, obejmujący całe miasto Toruń. Prężnie też działała organizacją w Chełmnie.

Często organizowaliśmy wyjazdy po kraju z drukarzami i sprzętem i szkoliliśmy ludzi (sitodruk). Było tak w Lublinie, Toruniu, Chełmnie i w innych miastach. W Inowrocławiu powstało kilka grup kolportażowych; charakterystyczne jest jednak to, że z tego miasta pochodziły spore kwoty-datki na SW, zbierane wśród prywatnych osób i w przedsiębiorstwach.

Jeździłem też do Gdyni zaprzysięgać ludzi. Bardzo zaangażowana była tam np. Jadwiga Białostocka. Jan Białostocki i Roman Zwiercan świetnie organizowali pracę w Gdyni, zwłaszcza w Stoczni im. Komuny Paryskiej.

Jeździłem też do małych miasteczek i wsi. Miałem tam odczyty, spotkania z ludźmi.

We Wrocławiu lub innych miastach odbywały się raz do roku spotkania fizyków teoretycznych (zawsze w grudniu – w latach 1982-1986). W Instytucie Badań Jądrowych w Świerku byli fizycy, którzy co najmniej sympatyzowali z SW, jeśli nie byli członkami. De facto te spotkania fizyków były spotkaniami członków SW.

Sam zaprzysięgłem w sumie ok. 90 osób. Tylko w Nowej Soli razem z Klementowskim zaprzysięgliśmy 20 osób. W Nowej Soli odbywały się regularne szkolenia drukarzy. Myc miał silną grupę ludzi w Legnicy, gdzie robili przedruki „SW”. Druk „SW” to było maximum 30 tysięcy egzemplarzy. Z jednej matrycy drukowano do 2 tys. egzemplarzy.

Jeśli chodzi o Kazimierza Klementowskiego uważam, że wykonał on ogromną pracę, zwłaszcza w dziedzinie kolportażu, jako członek SW. Dzięki jego działaniom kolportaż wzrósł dwukrotnie. Oprócz kolportażu Klementowski robił transparenty na manifestacje i podczas wizyty Papieża (organizował ekipy malarzy, siatkę łączności, kije i materiał). Wszystko to robił bardzo dobrze i sprawnie. Zorganizował dużo nowych punktów, które jednak potem w czasie śledztwa wydał funkcjonariuszom SB. W czasie śledztwa próbował podawać fałszywe informacje, ale później zaczął mówić prawdę. Uważam, że był on bardzo zaangażowany w to, co robił. Nie wiedział, że można odmawiać odpowiedzi, ja mu o tym powiedziałem. Wtedy zrozumiał swój błąd. Aresztowano go na początku grudnia 1983 r. Po wyjściu z więzienia chciał dalej działać. Odwołał u prokuratora wszystkie zeznania. Klementowski ugiął się przed spreparowanymi przez SB faktami i dowodami.




Rozmiar: 27837 bajtów