Aneks
Eugeniusz Szumiejko
W
początkach stanu wojennego wszedłem do Krajowego Komitetu Strajkowego. Przewodniczącym
tego związku był Andrzej Konarski, wiceprzewodniczącym Mirosław Krupiński, a członkami byli również Jan Waszkiewicz, Antoni
Lenkiewicz, Przygodziński. Waszkiewicz i ja napisaliśmy pierwsze oświadczenie
– Port Gdański. Stocznia padła 16.12.81 r. Wraz
z Konarskim zamierzałem jeszcze w grudniu założyć
OKO. Pierwszy tekst napisaliśmy na początku grudnia [stycznia]. Później
propagowaliśmy różne teksty. Uważam, że podjęta decyzja o zmianie nazwy była
niefortunna, powinniśmy zostać przy pierwszej nazwie (KKS). Myślę, że Konarski
nie był z UB, gdyż zbyt mało interesował się sprawami KKS-u.
Jego wystąpienie w TV to nie był test. OKO trwało do przełomu kwietnia-maja. Po
upadku Stoczni ludzie, którzy działali, rozjechali się po Polsce, aby
nawiązywać nowe kontakty. Pierwsze mocniejsze kontakty nawiązaliśmy w Krakowie,
Szczecinie, Małopolsce, Dolnym Śląsku i w Gdańskiem.
We
Wrocławiu mieliśmy kontakt z Kornelem Morawieckim, jako przedstawicielem RKS-u,
miał on dobrych łączników. Władysław Frasyniuk uważał, że Kornel Morawiecki
blokował kontakty, ja uważam, że na pewno tego nie robił, chciał on nawet
kontaktować mnie z Władysławem Frasyniukiem.
[Pseudonim]
„Mieszko” miał umożliwić „wskoczenie do pociągu” np. Bujaka.
Bujak
chciał mieć pewną kontrolę, a OKO było sprawne, miało dobre kontakty. Trochę
gorzej przedstawiała się sprawa poligrafii.
Na
przełomie III/IV dołączyła do OK-a Małopolska (m. in. Hardek).
Władysław Frasyniuk na przełomie marca/kwietnia zdecydował. się
przyłączyć do OKO, pod warunkiem zmiany nazwy (…). Słowo „opór”
w naszej nazwie – sugerowało walkę i to mu się nie podobało. Nie
utrzymywaliśmy kontaktu z Lisem i Borusewiczem, mimo
że ukrywali się w tym samym mieście, co my.
Po
decyzji Władysława Frasyniuka dotyczącej naszej nazwy posłałem do niego pismo,
zgadzając się na zmianę nazwy. Wtedy powstał Zespół Koordynacyjny Komisji
Krajowej. Na to pismo nie otrzymałem nigdy żadnej odpowiedzi ani od Władysława
Frasyniuka, ani od Bujaka.
Hardek pytał, dlaczego nie należę do tej organizacji?
Władysław Frasyniuk był za tym, abym należał do niej, natomiast Bujak nie
wyrażał na to zgody. Bujak był przeciwny strukturze podziemnej i o to toczył
boje z Władysławem Frasyniukiem i Hardkiem.
Po
22.04. Władysław Frasyniuk napisał, że jestem członkiem TKK, a faktycznie nie
należałem do tej organizacji. Konarski krytycznie przyjął powstanie TKK i
namawiał ludzi, aby nie przystępowali do tej organizacji. Chciał kontynuować
OKO.
Pisałem
listy do Władysława Frasyniuka w sprawie Krajowego Kierownictwa. Kornel
Morawiecki odpisywał mi, że zgadza się na wszystko, natomiast Władysław
Frasyniuk dopisywał, że nie przemyślał tego, ale w zasadzie zgadza się z „Andrzejem”
(Kornel Morawiecki). Na początku marca Władysław Frasyniuk
dawał nam odpowiedzi dwuznaczne. Na przełomie III/IV dostałem list od Kornela
Morawieckiego i spotkałem się z nim. Po tym spotkaniu domyśliłem się, że coś jest
nie w porządku. W tym czasie Barbara Labuda była w
Warszawie, gdzie oznajmiła, że Kornel Morawiecki stworzył zupełnie nową
strukturę.
10.04.
otrzymaliśmy list od Władysława Frasyniuka, w którym
oznajmił nam, że nasza nazwa jest zła.
Uważam,
że Kornel Morawiecki miał zbyt mocne stanowisko i nie nadawał się do kontroli.
W
tym czasie kontakt z Władysławem Frasyniukiem był mocno utrudniony. Dochodziły
do mnie głosy, że Warszawa chce mieć kontrolę nad wszystkim.
Władysław
Frasyniuk, Bujak i Lis nie mieli najlepszego zdania na temat SW, Hardek obojętne (utrzymywał pośrednie kontakty z Kornelem
Morawieckim), ja miałem dość dobre zdanie na temat tej organizacji. Między TKK
i SW nie było dużych różnic programowych.
Manifestacja
organizowana w Gdańsku na dzień 1 maja wyszła bardzo imponująco, przyszło
bardzo dużo ludzi (około 80 tys.). Maj pokazał, że ostre wystąpienia Kornela
Morawieckiego właściwie łączą się z rzeczywistością. „5 x TAK” było bez mojego udziału. Uważałem, że był to
tekst nie na czasie. Bujak i Władysław Frasyniuk mocno za nim optowali.
Postawa
Lisa była mocno niezdecydowana, raz był za tym, żeby demonstrować swoje
niezadowolenie, później zmieniał swoje zdanie.
Może
Władysław Frasyniuk odreagowywał na SW?
We
wrześniu Władysław Frasyniuk głosował za strajkiem generalnym. 4-5.05.82 r. odbyło się zebranie TKK, na którym była mowa o
zaostrzeniu działania. Za zorganizowaniem strajku głosowali: Władysław
Frasyniuk i Hardek, przeciw: Bujak i Lis. Lis nie
miał kontaktów z zakładami pracy, nie miał organizacji. Hardek
miał trochę kontaktów z fabrykami. Komitet Robotniczo-Hutniczy nie chciał
podlegać Hardkowi. Hardek
miał dobrą strukturę, trochę kontaktów z uczelnią.
Zebranie
RKK odbyło się 8.10.82 r.
Trzon
gdańskiego RKK to: Lis, B.B. i Hall. Na zebranie to
nie przyszedł żaden przedstawiciel zakładów pracy. Ja również uczestniczyłem w
tym zebraniu. Stocznia była oflagowana i sądziłem, że będę występował jako jej
przedstawiciel. Zebranie RKK trwało dwa dni i nie nawiązanio
w tym czasie żadnego kontaktu ze Stocznią. Na teren Polski rozesłaliśmy listy,
ale było już za późno. Bednarz dotarł dopiero na koniec tego zebrania. Siatka
kontaktowa nawaliła i nie mieliśmy systemu łączności.
Ostro skrytykowałem Lisa za brak struktury. Zobowiązał się
więc zorganizować gdańską strukturę (Petrochemia, Stocznie). Hall przyznał, że też nie ma żadnej struktury. Bujak nie
miał kontaktu np. z Ursusem.
Podczas
obecności Bednarza (koniec października 1982 r.) TKK zaproponował mi, żeby
każdy region przedstawił swoją strukturę zakładową. Wtedy Bujak i Lis ostro
zaprotestowali, bo nie mieli takich struktur. Uważali, że skoro wodzowie żyją,
to organizacja też. Zadowalali się udzielaniem wywiadów. Uważam, że Bujak i Lis
nie chcieli tworzyć struktur, bo bez nich łatwiej im było działać. Oczywiście,
nikt im tego nie może udowodnić.
Po
aresztowaniu Piniora Marek Muszyński przyznawał, że Kornel Morawiecki drukował
kilka numerów ZDnD dla RKS-u. Marek Muszyński chciał zbliżenia do SW. Jeszcze w
roku 1983 żle układała mu się współpraca z ludźmi
Kornela Morawieckiego. Mówił, że są to ludzie bezwzględni, którzy dla SW zrobią
wszystko. TKK odbierało SW jako niepotrzebnie zaostrzającą sytuację
organizację, jako przeszkodę.
W
styczniu 1983 roku w strukturach generalnych TKK doszło do ostrych kontrowersji.
Ja i Józef Pinior uważaliśmy, że jeśli ostro nie postawi się sprawy „S”,
to odda się pole działania SW. Warszawa sprzeciwiała
się programowi, a zwłaszcza punktowi 4. Zbigniew Bujak, Konrad Bieliński i Ewa Kulik byli pod wpływam Geremka
i Michnika. Kontrolowali oni teren TKK.
Wyjechaliśmy
z Krakowa w Gorce. Tam już zaakceptowano strajk, ale okazało się, że to Biliński ma go przygotować (władza zawsze znajdzie siły na
stłumienie strajku). Po karczemnej awanturze znaleziono kompromis dla formuły struktur
generalnych. Wtedy też wyszła sprawa SW. Gdyby jej nie było, to nie byłoby też
punktu 4. Józef Pinior dopisał zdanie, że właściwie to wszystko nie podważa
socjalizmu. Ja byłem trochę temu przeciwny, był to ukłon w stronę Józefa
Piniora. Hardek stał po właściwej stronie.
Przed
spotkaniem w styczniu 1983 roku nie mogliśmy złapać kontaktu z Warszawą, tak
było aż do lata tego roku. Parę lat później Biliński
(wyszedł wtedy z więzienia Onyszkiewicz) przyznał, że
Warszawa budowała wtedy swój program.
Lis
miał ciche kontakty ze Zbigniewem Bujakiem. W zimie
Zbigniew Bujak został złapany. W dziwny sposób uciekał UB. Nigdzie nie można go
było znaleźć. Interpretowałem to w ten sposób, że UB dała mu uciec, bo już
wcześniej go rozpracowała. Po jego wpadce przyjeżdżałem
na Dolny Śląsk i kontaktowałem się z TKK.
Zenon
Tankiewicz został przedstawiony przez Józefa Piniora
przed jego wpadką. Po upływie tygodnia od czasu
aresztowania Józefa Piniora spotkałem się z Zenonem Tankiewiczem,
nie podałem mu żadnych wiadomości na temat TKK. Postanowiłem, że w ciągu
tygodnia sprawdzę, na ile można mu zaufać. Wyjeżdżając, uruchomiłem ludzi,
którzy byli w kontakcie z Kornelem Morawieckim ([przez] Leszka Stefana) i
innych związanych z SW. Po upływie tygodnia Leszek Stefan przyjechał z Gdańska
z wiadomością, że Zenon Tankiewicz współpracuje z UB.
Informację tę otrzymał od Kornela Morawieckiego. W tym samym czasie Marek
Muszyński został wiceprzewodniczącym RKS-u. Zenon Tankiewicz
został aresztowany w niedługim czasie po „Witoldzie”. Udzielił
wtedy wywiadu w TV, w którym oznajmił, że podziemie idzie donikąd, że sterują
nim szare eminencje, Karol Modzelewski. Kornel
Morawiecki informował nas, że Głogów i Huta Głogów nie akceptują osoby Zenona Tankiewicza. Ja uważam, że Zenon Tankiewicz nie był człowiekiem UB, tylko wyłączył
się z całej działalności, podobnie jak Konarski.
Po
tych wszystkich wydarzeniach (poczta, łącznicy merytoryczni, struktura, którą
powołałem przed odejściem) w połowie 1985 roku włączyłem się ponownie do życia
politycznego. Tuż po wpadce Zbigniewa Bujaka, w maju
roku 1986 wziąłem udział w zebraniu TKK. 11 czerwca
miało odbyć się spotkanie z Karolem Modzelewskim,
Barbarą Labudą i Józefem Piniorem. Uważano wtedy, że
TKK spełniło już swoją rolę, a teraz czas na samorządy pracownicze, gdyż po
aresztowaniu Zbigniewa Bujaka Warszawa obawiała się, że straci kontrolę nad
podziemiem (ja, Marek Muszyński i Górny, który miał bardzo dobry kontakt z SW).
8.06. odbyło się bardzo ważne spotkanie TKK. TKK
rozszerzyło swoją działalność na 10 regionów. Federacja TKK była faktem. Mimo
sprzeciwu Lisa i Zbigniewa Bujaka chcieliśmy poszerzyć swoją działalność
jeszcze na inne regiony. Spotkanie zaplanowane na 11.06 odbyło
się, ale nie miało takiego przebiegu, jaki miało mieć. W roku 1983 na zebraniu
TKK chciałem wprowadzić nowych ludzi (Andrzej Milczanowski,
Antoni Stawikowski – Bydgoszcz, Toruń, mieli
dobre struktury zakładowe i organizowali też pomoc z Zachodu). Osoby te były na
tym zebraniu, ale Zbigniew Bujak absolutnie nie godził się na to, aby
przystąpiły one do związku. Zbigniwe Bujak nie chciał
przyjąć ich z tego względu, że występowali oni jako przedstawiciele Regionu
Pomocy Zachodu. Lech Wałęsa zapewniał nas, że nie da się „warszawce”
– był niestały.
TRS
powiedziała prawie wprost, że działalność podziemna
skończyła się. 12.10.86 r. ja i Marek Muszyński
zorganizowaliśmy zebranie TKK z udziałem Lecha Wałęsy. Mówił on, że siła
Związku jest w strukturach podziemnych, nie bał się rozdwojenia jaźni
(wcześniej przecież podpisał coś zupełnie odmiennego). Zbigniew Bujak zarzucał
Markowi Muszyńskiemu, że jest pod wpływem SW.
W
latach 1983/84 kryliśmy słabość RKS-u dlatego, że
baliśmy się, aby Marek Muszyński nie został posądzony o to, że jest członkiem
SW, zwłaszcza że zarzuty takie padły już wcześniej. Zbigniew Bujak wprost
wypytywał Marka Muszyńskiego o to, czy SW nie ingeruje w sprawy RKS-u.
Aresztowanie
Klementowskiego było dla nas wydarzeniem dużego formatu. SW nie ubolewało
specjalnie nad TKK. Na zebraniach TKK o SW mówiło się tylko w przypadku, gdy
organizowaliśmy akcje okolicznościowe lub gdy
dyskutowaliśmy na temat programu.
W
styczniu 1983 roku SW była niejako „straszakiem”. SW nie była
przeciwnikiem TKK.
Przed
styczniem 1984 roku Zbigniew Bujak chciał wycofać się z TKK. W drugiej połowie
roku 1984 Władysław Frasyniuk był mocno przeciwny SW, uważał, że tak RKS, jak i
Marek Muszyński są pod wpływem SW. Ja uważam, że dzisiaj Władysław Frasyniuk
kłamie. Wtedy o SW wypowiadał się źle.
Na
zebraniu TKK dyskutowano na temat nazwy, jaką przyjęła
organizacja stworzona przez Kornela Morawieckiego. Postawiono wniosek, aby
wystąpić do SW o zabranie nazwy (nawet publicznie).
Józef
Pinior po wyjściu z więzienia w roku 1984 dobrze wypowiadał się na temat SW,
mimo że politycznie jej nie akceptował.
Władysław
Frasyniuk zarzucał [Andrzejowi] Wiszniewskiemu,
że jest doradcą Marka Muszyńskiego, a de facto złożył przysięgę SW.
Kornel
Morawiecki był absolutnie za powołaniem silnego kierownictwa krajowego,
odrzucał pewne pomysły co do podziału Polski na różne
podregiony. Było to zbieżne z poglądami Hardka.
W styczniu 1982 roku dobrze zorganizowane spotkanie z Kornelem Morawieckim, nie wyczułem żadnej blokady.