Rozmiar: 27837 bajtów

Walka o wolność słowa w Polsce

 

Jeśli za prawdziwą uznać trawestację znanego powiedzenia René Descartesa: Cogito, ergo homo sum, każda, podejmowana przez różne podmioty, próba ograniczenia wolności myśli stanowi faktycznie uderzenie w istotę człowieczeństwa - tym silniejsze, im sprawniejszy i lepiej zorganizowany jest dysponent owych restrykcji. Staje się to szczególnie widoczne w XX w., gdy środki techniczne, służące przekazowi informacji, osiągnęły nie spotykaną wcześniej perfekcję, szybkość i masowość. Cechą charakterystyczną i jednym z przejawów funkcjonowania ustrojów totalitarnych jest kultywowanie fikcji. Komunizm w równym stopniu co niemiecki nazizm czy włoski faszyzm przywiązywał znaczenie do propagandy, budującej wspaniały nie istniejący świat.

Komunizm (choćby ze względu na długotrwałość panowania) zdystansował w skali zbrodni nawet nazizm. Jednak "dorobek" tego systemu to nie tylko miliony ofiar, to także spustoszenie w świadomości człowieka, który po upadku reżimu nadal pozostaje "homo sovieticus" i nie bardzo wie, co zrobić z odzyskaną wolnością. Alain Besançon w rozmowie z Georgem Urbanem stwierdza: Propaganda sowiecka jest świadectwem obecności władzy. Jak długo zwyczajni ludzie zachowują się w zgodzie z tym rytuałem, są świadomi swej sytuacji niewolników1.

Do dziś wyobrażenia społeczne o życiu w państwach komunistycznych w dużym stopniu oparte są nie na doświadczeniu, a na obrazie kreowanym przez propagandę. Jeszcze dziś funkcjonują mity i kalki pojęciowe, przez dziesięciolecia sączone przez środki masowego przekazu, literaturę, sztukę, film, teatr. Mimo całego prymitywizmu i prostactwa sztucznie tworzonego świata oddziaływanie tamtej propagandy było niezwykle silne. Sprzyjało temu odcięcie ludności od konkurencyjnych źródeł informacji oraz kompleksowość i jednolitość propagandy w skali kraju, a także wspierający ją terror policyjny. Powieść "Rok 1984" George'a Orwella2 . dobrze oddaje ową atmosferę zaszczucia człowieka oraz podporządkowania realiów życia propagandowej fikcji. Fakt oczywistego zakłamywania rzeczywistości jest swoistym rodzajem komunikacji pomiędzy rządzącymi a rządzonymi. Zarówno jedna, jak i druga strona zdają sobie sprawę (choć często w różnym stopniu) z nieprawdy, jaką zawierają informacje przekazywane przez mass media. Jednakże dopóki oficjalny sposób przedstawiania rzeczywistości nie jest negowany przez społeczeństwo, jest to wyraźny sygnał tego, że poddani nie zamierzają wypowiadać posłuszeństwa3.

Istnienie cenzury i tworzenie fikcji jest funkcjonalne z punktu widzenia trwałości systemu. Ludzie nie tylko nie znają prawdy, ale nie mają odpowiednich kategorii dla opisu rzeczywistości, dla porozumiewania się w obszarach przez władzę zakazanych. Nawet jeśli dochodzi do przyłapania władzy na fałszu (co każdy mógł zrobić na własnym obszarze doświadczenia), to nie ma pewności co do rozmiaru fałszerstwa. Ponadto, żeby skutecznie przeciwstawić się takiej totalnej fikcji, trzeba zbudować własny obraz rzeczywistości, oprzeć go na jakimś systemie językowo-pojęciowym. Władza totalna tworzy zamknięty system języka, ale jest on użyteczny jedynie w ramach danej struktury. Opis tego, co poza tę strukturę, poza fikcję wychodzi, co tej fikcji zaprzecza, jest w ramach systemu niemożliwe. Utrzymywanie fałszywego obrazu świata i adekwatnego języka służy więc bezpośrednio utrwalaniu władzy totalnej.

Występuje ponadto w systemie propagandy totalitarnej zjawisko pokrewne "syndromowi sztokholmskiemu"4 : znienawidzone, fałszywe informacje i opinie, głoszone bardzo intensywnie przez spójny system państwowy, wywołują po pewnym czasie u mniej odpornych ludzi daleko posuniętą doktrynerską "ślepotę na fakty"5 Faktami staje się dopiero to, o czym podały państwowe środki przekazu, i właściwa, "jedynie słuszna" jest ich interpretacja6 . Prasa, radio, telewizja są narzędziami sprawowania władzy, traktowanymi przez państwo totalitarne równorzędnie z wojskiem i policją.

Na jeszcze jeden, ważny aspekt funkcjonowania mass mediów zwraca uwagę Władymir Bukowski: Marksizm jest koncepcją historyczną. Ustrój radziecki zaś - jego prawowitym, ciężko upośledzonym potomkiem. I on też skonstruowany jest w taki sposób, że nie da się zmienić żadnej jego cząstki bez przedstawienia wewnętrznie spójnego zestawu uzasadnień ideologicznych i historycznych7.Przez dziesiątki lat prasa, radio i telewizja dzień po dniu owe zestawy uzasadnień tworzyły.

Sowieckie państwo - stwierdza Alain Besançon8 - posługuje się dwoma środkami władzy: przymusem i magią. Przymusem materialnym, przy pomocy wojska, policji itp. utrzymuje swoje panowanie terytorialne i w tym zakresie stosuje stare metody imperialne. Przy pomocy magii (w zasadzie natury językowej) narzuca fikcję, że zbudowano socjalizm. (...) Czy można zrezygnować z magii, zlikwidować monopol ideologiczny, znieść fikcję, zachowując zarazem przymus? Jakaż byłaby to ulga dla wszystkich rządzących i rządzonych, móc wreszcie mieć do czynienia z rzeczywistością, porzucić bezsensowne wybiegi językowe, nie musieć stawiać sobie celu, który nie istnieje: socjalizmu.

W szczytowej, ofensywnej fazie komunizmu (koniec lat czterdziestych - pierwsza połowa pięćdziesiątych) warunkiem funkcjonowania tego systemu była izolacja od wpływów z zewnątrz oraz maksymalne zapanowanie nad społecznymi przekonaniami, wyobrażeniami, obrazem świata w umysłach ludzi. Złamanie choćby jednego z tych warunków - a więc dopływ informacji spoza układu (z "normalnego świata") lub spadek skuteczności terroru i propagandy - stwarzało dla systemu zagrożenie i powodowało jego erozję. Stąd właśnie brała się zaciekłość, z jaką zwalczano nadające w języku polskim zachodnie radiostacje, z Rozgłośnią Polską Radia Wolna Europa9 na czele.

Jednym z pierwszych działań sowieckich w podbijanej w 1944 r. Polsce było zbudowanie sprawnego aparatu cenzury10.. Z ostatnio ujawnionych materiałów archiwalnych11 wiadomo, że operacją kierowali wydelegowani przez "Gławlit" (Główny Zarząd Literatury - organ rządowy ZSRR) Piotr Gładin i Kazimir Jarmuża. Mieli oni spore uprawnienia: zmieniali redakcje gazet, zlecali aresztowanie wskazanych osób itd., a nawet dyktowali poszczególnym ministrom i całemu "rządowi polskiemu" teksty dekretów12 , Działalność sowieckich delegatów wspierała się przede wszystkim na aparacie Urzędu Bezpieczeństwa13.

Śmierć Józefa Stalina w 1953 r. i będące jej skutkiem osłabienie policyjno-politycznego terroru nie doprowadziły w istocie do osłabienia władzy sprawowanej nad dziesiątkami milionów ludzi w komunistycznych krajach Europy Środkowej oraz w ZSRR. Oba te czynniki uruchomiły jednak proces ewolucji systemu. Za jego zwieńczenie uznać należy sytuację, kiedy pojedyncze osoby, a z czasem i grupy osób14,w sposób otwarty - korzystając ze swych formalnie zapisanych praw - wypowiadały posłuszeństwo aspirującym do wszechwładzy komunistom. Była to sytuacja zupełnie inna niż zbrojny opór stawiany "ludowej władzy" podczas podbijania przez nią kraju. W tym wypadku potraktowana serio prawna fikcja miała moc obezwładniającą wobec dotychczasowych dysponentów owej fikcji (muszą albo otwartym terrorem zaprzeczyć jej, albo zachowywać się tak, jakby sami wierzyli w jej realność). Sytuacja taka nie była możliwa w szczytowej fazie komunizmu, wtedy bowiem zbyt sztywny był pancerz policyjno-ideologiczny, zbyt perfekcyjna kontrola państwa nad zachowaniem obywateli, a powszechny terror likwidował (czy nawet uprzedzał) najsłabsze nawet przejawy nieposłuszeństwa15 .

Tak więc jak w latach pięćdziesiątych nie był już możliwy zorganizowany zbrojny opór, nie było wówczas możliwe powstanie w większej skali pozacenzuralnego, niezależnego od władz obiegu informacji czy nawet alternatywnych wobec państwa organizacji obywatelskich.

Pojawienie się w krajach bloku sowieckiego w drugiej połowie lat sześćdziesiątych powszechnie dostępnych magnetofonów szpulowych, a później kasetowych zaowocowało swoistą formą obiegu niezależnego od państwa. Nagrania (głównie poezji i pieśni) tworzyły pewną alternatywę wobec urzędowego obiegu informacyjnego. W Polsce kolportowano w taki sposób np. zakazane piosenki lwowskie, w ZSRR - songi Władymira Wysockiego, poezje Anny Achmatowej. Największe znaczenie niezależny ruch muzyczny miał w Czechosłowacji po roku 1968.

Mario Vargas Llosa słusznie zauważa, że gdy legalność jest przywilejem tych, którzy posiadają władzę ekonomiczną i polityczną, jedyną alternatywą dla klas mniej uprzywilejowanych jest nielegalność16 , niemniej sytuacja formalna i prawna niezależnego ruchu wydawniczego, który z czasem wyłonił się w Polsce, nie była całkowicie jednoznaczna. Właśnie legalność, czyli zgodność funkcjonowania organizacji i instytucji oraz ich działań z istniejącym w państwie systemem prawnym, była jednym z oręży niezależnego ruchu opozycyjnego w jego konfrontacji z komunistycznym państwem. Część opozycyjnych działaczy podkreślała nielegalność samej władzy PRL - jej utrzymywanie za pomocą obcej armii, terroru, politycznego monopolu i braku demokratycznych mechanizmów. Było to najwyższe "piętro" opozycyjnego legalizmu17 , , kolejne - to kwestionowanie niektórych przepisów prawa PRL, sprzecznych z międzynarodowymi normami i podpisanymi układami. "Piętro" jeszcze niższe to niezgodność praktyki prawnej z normami prawnymi, nawet tymi zapisanymi w "socjalistycznych" kodeksach. Warto przypomnieć, że best sellerem niezależnego ruchu wydawniczego była książeczka "Obywatel a Służba Bezpieczeństwa"18 , wielokrotnie wznawiana i ciesząca się sporą popularnością. Zawierała ona w gruncie rzeczy jedynie podane w popularnej formie przepisy prawa i sposoby zachowań wobec funkcjonariuszy państwa. W oficjalnych księgarniach takie wydawnictwo było nieosiągalne.

Zarówno Konstytucja PRL19 , jak i podpisane przez państwo międzynarodowe deklaracje20 gwarantowały respektowanie wolności słowa. Władze państw bloku sowieckiego nie przywiązywały co prawda nigdy wielkiego znaczenia do prawa i jego respektowania, traktując je instrumentalnie, niemniej sytuacja gospodarcza i polityczna opisywanego okresu (druga połowa lat siedemdziesiątych) nie pozwalała już na całkowitą w tym względzie dowolność.

Upadek gospodarki pod rządami komunistów stawał się coraz bardziej widoczny i trudny do powstrzymania. W latach siedemdziesiątych władze PRL zaciągały na Zachodzie liczne kredyty, które sfinansowały swoistą prosperity epoki Edwarda Gierka21 . Pożyczki nie byłyby udzielone bezwzględnej dyktaturze, opartej na powszechnym terrorze - reżimowi PZPR niezbędny był więc image władzy liberalnej, otwartej na świat. Dlatego właśnie represje spadające na formującą się właśnie opozycję były na ogół wyważone i ograniczone22 .

Warto tu zwrócić uwagę na nader interesującą kwestię: przeznaczone głównie na konsumpcję pieniądze z zachodnich banków co prawda pacyfikowały w jakiejś mierze nastroje ludności i opóźniały wybuch poważnego kryzysu, ale towarzysząca temu względna swoboda polityczna dawała szansę na uformowanie się trwalszych przyczółków opozycji. Możliwe stało się nawiązanie kontaktów - w skali poszczególnych miejscowości i w skali kraju - między ludźmi podobnie myślącymi, a także wytrwałe przywracanie normalnego dialogu społecznego. Pojawiała się szansa uformowania się nowej elity, w miejsce tej, którą komunistyczne rządy de facto usunęły, szansa na wychowanie przynajmniej części młodzieży w duchu wolności. W istocie zatem zachodnie kredyty moderowały upadek komunizmu.

Za pierwsze wystąpienie "nowej" opozycji lat siedemdziesiątych w Polsce23 . uważa się na ogół protesty z przełomu lat 1975/1976 przeciwko dokonywaniu zmian w Konstytucji PRL, formalnie podporządkowujących państwo polskie czynnikom zewnętrznym: ZSRR24 ). Zasięg protestu, oceniając z dzisiejszej perspektywy, wydaje się żałośnie niewielki25 , w ówczesnych warunkach budził jednak podziw dla odwagi ludzi, którzy wiele ryzykując wypowiedzieli swoje "Non possumus". Inna sprawa, że informacja o tym dotarła jedynie do słuchaczy radiostacji zachodnich, nie mogła zatem wywołać większego rezonansu społecznego26 . Faktycznych jednak początków nieprzerwanego ciągu działań opozycyjnych upatrywać należy w ruchu obrony robotników represjonowanych za zbiorowy protest przeciwko podwyżkom cen w czerwcu 1976 roku. Komitet Obrony Robotników27 (KOR) skupiał na ogół intelektualistów, ale ich działalność była otwartym wyzwaniem dla uporczywie propagowanej przez władze walki klas, w praktyce sprowadzającej się na tym etapie historycznym do stosowania zasady divide et impera, z drugiej zaś strony solidaryzm KOR-u można traktować jako antycypację wydarzeń o cztery lata późniejszych. Znaczenie roku 1976 jest tym większe, że odosobnione dotychczas, jednostkowe gesty protestu, nieraz nawet bardzo spektakularne28 , ale zawsze praktycznie niedostrzegalne, a więc pozbawione innego znaczenia niż moralne, przerodziły się obecnie w stały element społecznego i politycznego pejzażu Polski. Kolejnym, powstałym w tym wczesnym etapie ugrupowaniem był powołany w marcu 1977 r. Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela (ROPCzO). Pejzaż opozycyjny stawał się coraz bardziej rozległy.

Przełom lat 1976/77 przyniósł też początek rozrastającego się dynamicznie niezależnego ruchu wydawniczego29 , który w latach 1980-81 osiągnął nawet status półlegalności. Rozwoju wydawnictw niezależnych30, nie zdołał zatrzymać nawet stan wojenny, niezbędny władzom PRL do likwidacji "Solidarności" - na masowe represje władze PRL nie mogły już sobie pozwolić, a tylko one mogłyby powstrzymać niezależny ruch wydawniczy.

Zwalczanie wydawnictw bezdebitowych umożliwiało prawo PRL31. Poza tym formalnie obowiązywała co prawda wolność słowa, ale "ograniczała" ją przecież cenzura, stanowiąca jeden z centralnych organów państwa. Działalności cenzorskiej jednak nie eksponowano. Przeciwnie: do pewnego stopnia kamuflowano nawet sygnatury cenzorskie w notkach wydawniczych poszczególnych publikacji, umieszczając je w taki sposób, by uchodziły za część sygnatury zamówienia na druk w zakładach poligraficznych.

Kontroli podlegały praktycznie wszelkie publiczne wypowiedzi - od ogłoszenia drobnego i klepsydry po prace naukowe. W swej napisanej w 1948 roku antyutopii George Orwell32 przedstawia m.in. zamazywanie przeszłości poprzez stałe poprawianie i "aktualizowanie" dokumentów przez urzędników Ministerstwa Prawdy. Nie była to fikcja - po wydaleniu z ZSRR Lwa Trockiego w 1929 r. władze sowieckie wydały polecenie wymiany dwóch stron w całym nakładzie Wielkiej Encyklopedii Radzieckiej, zmieniając hasło dotyczące tego działacza komunistycznego.

Podobnie czyniono w Polsce: W swym sprawozdaniu z sierpnia 1983 r. cenzor pisze m.in.: W "Tygodniku Powszechnym" nie zezwolono na opublikowanie materiału przypominającego - w formie kronikarskiego zapisu - "dramatyczne dni sierpnia 1980 roku, kiedy to po osiemnastu dniach strajku Stoczni Gdańskiej i wielu innych zakładów Wybrzeża i całego kraju, po siedmiu dniach negocjacji podpisano porozumienie między Komisją Rządową a Międzyzakładowym Komitetem Strajkowym". Obok zapisu wydarzeń redakcja zamierzała opublikować tekst "21 postulatów Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego"33. Nie wolno więc było nawet przypomnieć wydarzenia z niedawnej przeszłości, znanego i o niespornej interpretacji. Prawda bowiem uznana była za niewygodną dla władz.

Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk34 był "współautorem" wszystkich ukazujących się książek, artykułów w czasopismach, prac naukowych. Treść publikacji była zawsze kompromisem między myślą autora a tym, co godził się podać do publicznej informacji dysponent cenzury - Wydział Ideologiczny Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Do roku 1981, kiedy nacisk społeczny wymusił na władzach PRL zmianę ustawy o cenzurze, żadnych ingerencji cenzorskich nie zaznaczano - wielu czytelników nie zdawało sobie nawet sprawy z istnienia i zasięgu cenzury35.

"Zapisom"36, zmianom i cięciom podlegały zdania, ich części lub kontekst, czasem wycinano całe rozdziały. Z opublikowanej w 1985 "Operacji wileńskiej AK"37 R. Koraba-Żebryka cenzura usunęła cały Epilog. Ukazał się on rok później w wydaniu podziemnym38. "Zapisy" obejmowały także konkretne nazwiska. Niektórych autorów nie wolno było w danym okresie publikować w ogóle, innych - w prasie powszechnie dostępnej. Zazwyczaj zakaz publikacji traktowany był jako nieformalna sankcja karna lub środek dyscyplinujący "niepokornych". Z chwilą ustabilizowania się niezależnego ruchu wydawniczego sankcja ta straciła częściowo siłę represyjną. Drugim rodzajem "zapisu na nazwisko" był zakaz prezentowania w środkach przekazu konkretnych osób. Ostrzejsza forma tego "zapisu" nie zezwalała na jakiekolwiek pojawienie się konkretnych postaci w publikacjach. Forma łagodniejsza pozwalała wspomnieć dane nazwisko w nisko nakładowej prasie i zawsze w negatywnym kontekście39.

Pewne fakty nie miały prawa funkcjonować w społecznej świadomości, inne poddawano ideologicznej obróbce, np. w notatkach biograficznych osób zamordowanych w Katyniu zmieniano datę śmierci na rok 1941. Głębokim modyfikacjom poddawano życiorysy działaczy komunistycznych. Zawsze traktowano je instrumentalnie, poszczególne wersje biografii zależały od tego, czy znajdowali się oni aktualnie u władzy, czy też byli w niełasce40. Ingerencje szły jeszcze dalej: w dowodach osobistych osób urodzonych przed II wojną światową na polskich Kresach wschodnich jako miejsce urodzenia wpisywano zawsze ZSRR.

Fakt istnienia wszechobecnej cenzury znajdował się jednak na marginesie uwagi społeczeństwa. Sporą sensacją stała się ucieczka do Szwecji Tomasza Strzyżewskiego, pracownika krakowskiej delegatury Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk. Zabrał on ze sobą kilkaset tajnych dokumentów Urzędu, które opublikowane zostały później w Londynie w "Czarnej księdze cenzury"41, z krajowymi przedrukami42. Była ona później czytana w odcinkach przez RWE. Dopiero lektura "Czarnej księgi" dawała w miarę pełny obraz zniszczeń dokonywanych przez cenzurę na kulturze i nauce polskiej oraz o skali ingerencji państwa w społeczną komunikację.

To nie przypadek, że wśród sformułowanych przez strajkujących w sierpniu 1980 r. robotników Stoczni Gdańskiej 21 postulatów punkt trzeci brzmiał: Przestrzegać zagwarantowanej w Konstytucji PRL wolności słowa, druku, publikacji, a tym samym nie represjonować niezależnych wydawnictw oraz udostępnić środki masowego przekazu dla przedstawicieli wszystkich wyznań43. Postulat ten poprzedzał żądania natury ekonomicznej. Świadectwem okaleczania przez system cenzury PRL polskiej kultury i nauki jest ruch wydawniczy po roku 1989. W ciągu tych kilku lat ukazały się tłumaczenia setek książek (historia, literatura, nauki humanistyczne), publikowanych na świecie, a przez 50 lat zakazanych i nie drukowanych w Polsce.

Jedną z ukrytych form cenzury było ograniczanie dostępności poszczególnych tytułów czasopism do danego terenu czy środowiska - osiągano to poprzez sterowanie kolportażem44. Najwęższy, wewnętrzny obieg miały biuletyny Polskiej Agencji Prasowej oraz biuletyny PZPR typu "Notatnik Lektora". Pojawiały się w nich informacje dla wąskiego kręgu elity władzy, stosunkowo bliskie prawdzie (dlatego najbardziej precyzyjnie reglamentowane45.) Jeszcze węższy zakres obiegu miały biuletyny nasłuchów, w których odnotowywano treść polskojęzycznych audycji rozgłośni zachodnich. Dostęp do określonych kategorii informacji był znakiem przynależności odbiorców do danego kręgu władzy.

Nieco inny typ cenzury stanowiło ograniczenie nakładu czasopism poprzez reglamentację przydziałów papieru. Ponieważ zakup papieru poza "rozdzielnikiem" był niemożliwy, o dostępności danego tytułu decydowała faktycznie ilość papieru przyznanego redakcji przez władze. W taki sposób właśnie ograniczano zasięg oddziaływania legalnych czasopism religijnych. Wielokrotnie w tej sprawie interweniował u władz PRL Episkopat i poszczególni biskupi. W stanie wojennym, gdy już przywrócono możliwość ukazywania się prasy niepartyjnej46 (co w PRL nie oznaczało prasy antypartyjnej), czytelnicze zapotrzebowanie na "Tygodnik Powszechny" wielokrotnie przekraczało przyznane przez władze PRL 100 tys. egz. Czasem zresztą i te przydziały bywały "karnie" ograniczane.

Okres funkcjonowania drugiego obiegu wydawniczego w Polsce zamyka podpisanie w marcu 1989 r. umowy "okrągłego stołu"47, liberalizującej politykę władz PRL wobec prasy, co w konsekwencji oznaczało faktyczne zaprzestanie zwalczania prasy bezdebitowej. Formalnie historię cenzury (i prasy "bezdebitowej") w Polsce zamyka ustawa48 z 11 kwietnia 1990 r. (wchodząca w życie 6 czerwca 1990 r.). Ponownie sprawa cenzury wróciła (choć bez użycia tego pojęcia) w uchwalonej przez Sejm49 w połowie września 1994 r. Ustawie o tajemnicy państwowej. Nakładane przez ustawę zobowiązanie zachowania tajemnicy dotyczy wszystkich obywateli RP i stanowi istotne ograniczenie wolności słowa. Ustawa została, na szczęście odrzucona przez Senat.

Na zakończenie warto zwrócić uwagę na funkcjonowanie w systemie komunistycznym dwupiętrowej cenzury pozainstytucjonalnej. Po pierwsze, autorzy zdając sobie sprawę z istnienia "granic wolności słowa" świadomie przykrawali swoje teksty do tych ram50. Pisarze i dziennikarze uczestniczyli ponadto w pewnym, typowym dla realnego socjalizmu, obrządku: często ceną za opublikowanie danego tekstu było (choć czasem tylko w intencji gorliwego autora) pomieszczenie w nim pochwały dla panującego ustroju albo potępienia dla "imperializmu".

Po drugie, poszczególne redakcje i wydawnictwa stosowały wewnętrzną cenzurę - wydawcy, których teksty miały najmniej późniejszych ingerencji cenzury instytucjonalnej, byli odpowiednio premiowani przez władzę. Stąd też często wewnątrzredakcyjna cenzura bywała ostrzejsza od urzędowej. W nielicznych wypadkach (np. "Trybuna Ludu"), kiedy redakcja miała pełne zaufanie władz, cenzura redakcyjna zastępowała urzędową.

 

Przypisy:

1 G. Urban, A. Besançon, Czy Gorbaczow może zmienić system? Język i władza w społeczeństwie sowieckim. Encounter, maj-czerwiec 1987. Powrót

2 G. Orwell, Rok 1984. Warszawa 1982. Powrót

3 (...) opór wobec "władzy sowieckiej" – gdziekolwiek i w jakiejkolwiek formie ta władza się pojawiała – sprowadzał się przede wszystkim do niezgody na kłamstwo. Protestować można było obojętnością i milczeniem. Nawet nieskładaniem rąk do oklasków. – K. Orłoś: Okupacja „z ludzką twarzą”. "Tygodnik Solidarność", nr 38, Warszawa 1994, s.16.. Powrót

4 W sytuacji długotrwałego skrajnego napięcia psychicznego, spowodowanego aktem terroryzmu, występuje często zjawisko solidaryzowania się (czy nawet dobrowolnej współpracy) ofiar przemocy z jej sprawcami.. Powrót

5 Kłamstwo, powtarzane dostatecznie dużą ilość razy, staje się prawdą – stwierdzał Joseph Goebbels.. Powrót

6 Podobne do opisywanych zjawiska są obecne i dzisiaj – każda opcja polityczna i reprezentująca ją gazeta ma swoich doktrynerów. Różnica polega na jawnym występowaniu obecnie wielu różnych opcji politycznych. Powrót

7 Rozmowa George’a Urbana z Władimirem Bukowskim, Sowiecki komunizm – oby odszedł w spokoju. Nieregularny kwartalnik literacki PULS, nr 37, Londyn 1988, s. 8. Powrót

8 A. Besançon, Imperium rosyjskie i panowanie sowieckie. [w:] Sowietskij Sojuz. Konfrontacje 7. New York, 1988, s. 17. Powrót

9 Słuchanie RWE i innych stacji zachodnich zagrożone było więzieniem i innymi represjami (np. zwolnieniem z pracy). Ponieważ jednak skuteczność tej groźby nie była wielka, za konieczne uznano zagłuszanie audycji. Koszt zagłuszania przewyższał koszty nadawania audycji. Nadające z Zachodu polskojęzyczne rozgłośnie usiłowano również zdezawuować za pomocą propagandy. Powrót

10 10 Dekret PKWN z 7 września 1944 r. zapowiadał, że w dyspozycji jego Wydziału Informacyjno–Prasowego będzie zarząd drukarniami, dysponowanie papierem, inspirowanie i kontrola gazet. Pierwszym kierownikiem Wydziału został Jerzy Borejsza, ale funkcję tę pełnił także (nieformalnie) Jerzy Putrament. GUG [pseud.], 4000 teczek cenzury. "Gazeta Polska" 11/87, 15.03.1995, s. 16. Powrót

11 Tajne raporty sowieckich szefów polskiej cenzury z lat 1944–1945 opublikowały 15 czerwca 1994 r. „Moskowskije Nowosti”, a ich polskie tłumaczenie – „Rzeczpospolita” z 18–19.06.1994 nr 140. Powrót

12 Meldujemy wam – pisali 30 grudnia 1944 r. Gładin i Jarmuża do centrali w Moskwie – że w rezultacie połączonych wysiłków i napiętej pracy, osiągnęliśmy pierwsze sukcesy w wykonaniu waszego zadania. Rząd Polskiej Rzeczypospolitej zapoznał się z projektami dekretu i ustawy z nim związanej o wprowadzeniu cenzury w całym państwie (przez nas przygotowane) i dziś zakomunikowali, że te projekty zostały przyjęte bez poprawek. Tamże. Powrót

13 19 stycznia 1945 r. minister Bezpieczeństwa Publicznego Rzeczypospolitej Polskiej, Stanisław Radkiewicz, podpisał rozkaz organizacji przy Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego Centralnego Biura Kontroli prasy, kina, radia itd. Tymczasowo pełniącym obowiązki Naczelnika CBKP został Leon Rzondowski – członek Polskiej Partii Robotniczej. Polecono mu organizowanie CBKP pod naszym kierownictwem. Tamże. Powrót

14 Stosowany na ogół termin „opozycja” nie był w pełni adekwatny do zjawiska, które miał reprezentować. Działacze niezależni nie aspirowali (przynajmniej wówczas) do przejęcia władzy w kraju, nie byli wpisani w system demokratycznego państwa – nie byli więc „opozycją” w klasycznym znaczeniu. Inne określenie, jeszcze bardziej mylące, to: „dysydenci”. Działacze niezależni nie byli bowiem w większości odszczepieńcami od „prawomyślnej wiary”, nie mieli i nie chcieli mieć z nią nic wspólnego. Określenie to mogłoby być stosowane jedynie do „rewizjonistów”, komunistów opowiadających się za linią odmienną od oficjalnej (Jacek Kuroń, Karol Modzelewski i in. Termin „podziemie” pojawił się ponownie, po latach czterdziestych, dopiero w stanie wojennym (stosowanie go wobec opozycji lat siedemdziesiątych byłoby sporą przesadą). Tutaj przyjęto używać określenia „opozycja” – mimo zastrzeżeń było ono na ogół akceptowane przez zainteresowanych i powszechnie czytelne. Powrót

15 Pewną „niszę” niezależności w ramach polskiego państwa komunistycznego stanowił Kościół katolicki. Był on intensywnie zwalczany, często spychany do nieoficjalności, ale nigdy władze PRL nie zdobyły na przypuszczenie nań generalnego ataku, jak miało to miejsce w pozostałych państwach „demokracji ludowej”. Wokół Kościoła skupiały się osoby kontestatorsko nastawione wobec komunistycznych władz. Stanowił on oparcie nie tylko dla jedynego legalnego pisma opozycyjnego w obozie sowieckim – „Tygodnika Powszechnego”, ale tworzył również organizacje pozostające poza kontrolą państwa, jak np. Ruch oazowy. Rolę azylu pełnił Kościół także w stanie wojennym. Powrót

16 M. Vargas Llosa, Cicha rewolucja peruwiańska, Crisis, lipiec/sierpień 1987. Llosa pisze o sprawach gospodarczych, ale jego uwaga ma, oczywiście, sens ogólniejszy. Powrót

1717 W praktyce przejawiało się to uznawaniem emigracyjnego Rządu RP w Londynie, którego legalność, mimo że nie wsparta faktyczną władzą w kraju, nie budziła wątpliwości. Powrót

18Obywatel a Służba Bezpieczeństwa. NOWa, Warszawa 1980. Zasadniczy trzon tekstu był autorstwa mec. Jana Olszewskiego, obrońcy w wielu procesach politycznych, późniejszego premiera rządu RP. Powrót

19 Artykuł 70 Konstytucji PRL deklarował: Polska Rzeczpospolita Ludowa zapewnia obywatelom wolność sumienia i wyznania. (...) Powrót

20 Jak choćby uchwalona w 1948 r. przez ONZ Deklaracja Powszechna Praw Człowieka, której art. XIX głosi: Każdy człowiek ma prawo wolności opinii i wyrażania jej; prawo to obejmuje swobodę posiadania niezależnej opinii, poszukiwania, otrzymywania i rozpowszechniania informacji i poglądów wszelkimi środkami, bez względu na granice. Natomiast art. XXVII ust. 1 głosił: Każdy człowiek ma prawo do swobodnego uczestniczenia w życiu kulturalnym społeczeństwa, do korzystania ze sztuki, do uczestnictwa w postępie nauki i korzystania z jego dobrodziejstw. Kwestii wolności słowa dotyczył również Akt Końcowy Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Helsinki, 1.08.1975, pkt 1.a) VII: Poszanowanie praw człowieka i podstawowych wolności.

W sposób najbardziej dobitny ujmował to jednak Pakt Międzynarodowy Praw Obywatelskich i Politycznych z 1966 r., gdzie w art. 19 ust. 2 stwierdzano: Każdy człowiek ma prawo do swobodnego wyrażania opinii; prawo to obejmuje swobodę poszukiwania, otrzymywania i rozpowszechniania wszelkich informacji i poglądów, bez względu na granice państwowe, ustnie, pismem lub drukiem, w postaci dzieła sztuki bądź w jakikolwiek inny sposób według własnego wyboru. Powrót

21 I sekretarz polskiej partii komunistycznej (PZPR) w latach 1970–1980. Powrót

22 Dbano przy tym o zachowanie pozorów. Mieszczące się w granicach prawa represje wobec opozycjonistów bywały uzasadniane całkiem „niewinnie” brzmiącymi artykułami Kodeksu Karnego:

Art. 178. § 1. Kto pomawia inną osobę, grupę osób lub instytucję o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć je w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega karze pozbawienia wolności do lat 2, ograniczenia wolności albo grzywny.

§ 2. Kto podnosi lub rozgłasza nieprawdziwy zarzut o postępowaniu lub właściwościach innej osoby, grupy osób lub instytucji w celu poniżenia ich w opinii publicznej lub narażenia na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

§ 3. W razie skazania za przestępstwo określone w par. 1 lub 2 sąd może orzec na rzecz pokrzywdzonego albo na rzecz Polskiego Czerwonego Krzyża lub na inny cel społeczny wskazany przez sąd nawiązkę w wysokości od 500 do 5000 złotych.

Cytowane artykuły miały pewien związek z faktycznymi czynami osób represjonowanych. Zdarzało się jednak także, iż wzorem pierwszej połowy lat pięćdziesiątych pomawiano opozycjonistów np. o kradzież, napaść, brak biletu itd. Dochodziło jednak już wtedy i do politycznych napadów i mordów. W 1976 r. zabito np. w Radomiu ks. Romana Kotlarza, a w Krakowie w roku następnym – Stanisława Pyjasa. Powrót

23 Wcześniej niż w Polsce formowały się kręgi „dysydenckie” w ZSRR. Warto przypomnieć protest przeciwko najazdowi na Czechosłowację Natalii Gorbaniewskiej i sześciu innych osób w sierpniu 1968 r. Wcześniej też niż w Polsce wydawano tam i kolportowano „bibułę” (choć z reguły w mniejszych nakładach). Jednym z pierwszych „nielegalnych” czasopism była wydawana na Litwie od 1972 roku „Kronika Kościoła Katolickiego na Litwie”. Powrót

24 Następstwem tego właśnie protestu było wykrystalizowanie się działającego w konspiracji Polskiego Porozumienia Niepodległościowego, publikującego od maja 1976 r. teksty programowe i publicystykę polityczną. Powrót

25Por.: List 59, List 101.Powrót

26 Wynika to po części ze specyfiki przekazu. radiowego. Informacja radiowa żyje znacznie krócej niż utrwalona na papierze, w czasopiśmie czy ulotce. Jej treść mniej dokładnie zapamiętywana jest i przekazywana przez słuchaczy. Powrót

2727 We wrześniu 1977 r. przekształcony w Komitet Samoobrony Społecznej „KOR”. Powrót

28 8 września 1968 r., podczas uroczystości dożynkowych na Stadionie X–lecia w Warszawie, dokonał samospalenia Ryszard Siwiec. Protestował w tak dramatyczny sposób przeciwko systemowi komunistycznemu i dominacji kłamstwa w życiu publicznym. 21 marca 1980 r. podobnego aktu na Rynku w Krakowie dokonał Walenty Badylak. Oba wydarzenia zignorowała, oczywiście, oficjalna prasa. Powrót

29 W pierwszej połowie lat 70. w obiegu niezależnym ukazywały się pisma ulotne ruchu hippisowskiego, jedynego wówczas środowiska programowo i jawnie kontestującego system państwowy PRL. Zawierały one na ogół krótkie teksty prozatorskie lub poetyckie, przepisywane na maszynie lub nawet ręcznie, czasami powielane na ramce powielaczowej. Twórczość ta stanowiła pewne nawiązanie do literatury ludowej, przekazywanej z ust do ust, ciągle modyfikowanej i poprawianej. Trudno dziś ocenić nakłady tych hippisowskich publikacji, szacować można je na kilkaset egzemplarzy. Większość ich została całkowicie „zaczytana”.

Drugim środowiskiem publikującym niezależne wydawnictwa była sekta Świadków Jehowy, która od początku zdecydowały się na nielegalność. „Strażnica” i „Obudźcie się” nie były przedstawiane do kontroli i nie oczekiwały przydziału papieru – przez cały czas funkcjonowania w PRL pozostawały „nielegalne”. Były zwalczane przez władze, ale niezbyt energicznie.

Pewną niszę niezależności odnajdywali niektórzy opozycyjnie nastawieni poeci (Marianna Bocian, Jarosław Broda, Leszek Budrewicz, Lothar Herbst,) w wydawanym bez cenzury przez Związek Młodzieży Socjalistycznej (!) w latach 1977–1979 cyklu „Biblioteka Agory”. Powrót

30 Prasę i książki niezależne określano różnie: „bibuła”, „samizdat”, „samwydaw”, „literatura drugiego obiegu”, „wydawnictwa bezdebitowe”, „wydawnictwa poza zasięgiem cenzury”, „prasa powielaczowa”. Z każdym określeniem wiązał się, rzecz jasna, pewien splot skojarzeniowo–kontekstowy. Powrót

31 Redagowanie, powielanie i kolportowanie poza cenzurą mogło być wówczas ścigane i karane na podstawie następujących artykułów Kodeksu Karnego:

Art. 133. Kto publicznie nawołuje do czynów skierowanych przeciwko jedności sojuszniczej Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej z państwem sprzymierzonym albo takie czyny publicznie pochwala, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.

Art. 237. Kto znieważa organ państwowy lub organizację polityczną, związek zawodowy, stowarzyszenie wyższej użyteczności publicznej lub inną organizację społeczną o znaczeniu ogólnopaństwowym w miejscu ich zajęć albo publicznie, podlega karze pozbawienia wolności do lat 2, ograniczenia wolności albo grzywny.

Art. 270. Kto publicznie lży, wyszydza lub poniża Naród Polski, Polską Rzeczpospolitą Ludową, jej ustrój lub naczelne organy, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.

Art. 271. Kto rozpowszechnia fałszywe wiadomości, jeżeli to może wyrządzić poważną szkodę interesom Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

Art. 273. § 1. Kto dopuszcza się czynu określonego w art. 270–272, używając druku lub innego środka masowej informacji, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.

2. Kto w celu rozpowszechniania sporządza, przechowuje, przewozi lub przesyła pismo, druk lub inny przedmiot zawierający treść określoną w art. 270–272, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 5.

3. W razie skazania za przestępstwo określone w paragrafie 1 lub 2 sąd może orzec przepadek narzędzi lub innych przedmiotów, które służyły lub były przeznaczone do popełnienia przestępstwa, chociażby nie były własnością sprawcy.

Art. 279. Kto urządza zebranie mające na celu przestępstwo albo takim zebraniem kieruje, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 5.

Art. 280. § 1. Kto publicznie nawołuje do popełnienia przestępstwa lub je pochwala, podlega karze pozbawienia wolności do lat 5.

Art. 281. Kto w celu rozpowszechniania sporządza, przechowuje, przewozi, przenosi lub przesyła pismo, druk lub inny przedmiot zawierający treść określoną w art. 280, podlega karze pozbawienia wolności do lat 5.

Art. 282. Kto publicznie nawołuje do nieposłuszeństwa lub przeciwdziałania ustawie lub prawnemu rozporządzeniu organu państwowego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 2, ograniczenia wolności albo grzywny.

Konsekwencje karne wprowadzał również art. 6a poprawionego w 1952 r. dekretu o utworzeniu Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk (Dziennik Ustaw z 26 kwietnia 1952 r., nr 19, poz. 114). Brzmi on: Kto uchyla się od nadzoru lub kontroli, określonych w niniejszym dekrecie albo w przepisach wydanych na jego podstawie, podlega karze aresztu do jednego roku albo karze grzywny do 10000 złotych lub obu tym karom łącznie.

Artykuł ten przestał obowiązywać, gdy w życie weszła Ustawa z dnia 31 lipca 1981 r. o kontroli publikacji i widowisk (Dz.U. z 12 sierpnia 1981 r., nr 20, poz. 99). Artykuł 17 tej ustawy przewidywał jednak: Kto uchyla się od obowiązku poddania publikacji lub widowiska kontroli określonej w ustawie albo nie stosuje się do zakazów wynikających z decyzji i zarządzeń organów kontroli publikacji i widowisk, podlega karze grzywny do 5000 zł. Powrót

32 G. Orwell, op. cit. Powrót

33 Sprawozdanie cenzora W.L. [Warszawa] 1984? PWA. Powrót

34 Powołany oficjalnie 5 lipca 1946 r. dekretem Krajowej Rady Narodowej. Powrót

35 Cenzura nie lubi, by o niej mówić. Ani nawet, by wiedzieć o jej istnieniu – zauważa Krzysztof Pomian (K. Pomian, Wymiary polskiego konfliktu 1956–1981, Aneks, Londyn 1985, s. 40). Powrót

36 Tak w żargonie cenzury określano zakaz publikacji konkretnych danych. Nie bez przyczyny pierwsze literackie prestiżowe czasopismo „drugiego obiegu” przyjęło tytuł „Zapis” (1977–1981). Publikowali w nim czołowi polscy pisarze i poeci. Powrót

3737 R. Korab–Żebryk, Operacja wileńska AK. Państwowe Wydawn. Naukowe, Warszawa 1985. Powrót

38 Tenże, Operacja wileńska AK 1944. Epilog, b.m.w.: Wydawnictwo MN, 1986. Powrót

39 Tego rodzaju „zapisem” przez kilkadziesiąt lat objęty był np. mjr Adam Lazarowicz dowódca Armii Krajowej na Rzeszowszczyźnie, a po II wojnie światowej wiceprezes podziemnej organizacji „Wolność i Niezawisłość”. Aresztowany w 1948 r., torturowany w śledztwie, skazany czterokrotnie na karę śmierci, rozstrzelany w więzieniu na Mokotowie w Warszawie 1 marca 1951 r. Początkowo obejmował go „zapis” całkowity, później można było o nim pisać, zawsze przypominając popełniony przezeń „błąd” walki z komunizmem. Powrót

40 Każda z tych wersji daleka była zazwyczaj od prawdy. Doskonałym przykładem zmienności życiorysów może być jeden z czołowych komunistów, Władysław Gomułka: najpierw „wybitny działacz ruchu komunistycznego”, później „sabotażysta”, „odchyleniec” i „zdrajca”, następnie znowu „wybitny przywódca narodu”, po czym autor „błędów”. Po obaleniu go przez ekipę Edwarda Gierka całkowicie znikł on z łamów prasy. Powrót

41 Czarna księga cenzury PRL. T. 1–2, Wydawnictwo Aneks, Londyn 1977–1978. Powrót

42 Czarna księga cenzury PRL [wybór]. Niezależna Oficyna Wydawnicza NOWa, Warszawa 1977Powrót

43 W. Giełżyński, L. Stefański, Gdańsk – sierpień 80, Książka i Wiedza, Warszawa 1981Powrót

44 Jedynymi właściwie legalnymi kolporterami prasy było przedsiębiorstwo „Ruch” oraz poczta. Powrót

45 Sporo z tych biuletynów trafiało do redaktorów prasy niezależnej. Było to często efektem dążenia do zapewnienia sobie przychylności „drugiej strony” przez niektórych działaczy partyjnych. „Notatnik Lektora” i inne materiały partyjne regularnie były otrzymywane przez redakcję „Biuletynu Dolnośląskiego”.Powrót

46 Dłuższe utrzymanie zakazu ukazywania się prasy nie było możliwe – powodowało bowiem spychanie w nielegalność olbrzymich grup społecznych. Skanalizowanie ich aktywności było możliwe właśnie poprzez silnie cenzurowane, ale stwarzające wrażenie normalności różnorodne czasopisma. Powrót

47 Porozumienia Okrągłego Stołu. Warszawa 1989, s. 76–77. Powrót

48 Ustawa o uchyleniu ustawy o kontroli publikacji i widowisk, zniesieniu organów tej kontroli oraz zmianie ustawy Prawo prasowe – z 11 kwietnia 1990 r. (Dz. U. nr 29, 7 maja 1990, poz. 173). Powrót

49 Od września 1993 r. polski parlament zdominowany był przez ugrupowania polityczne o rodowodzie komunistycznym: Sojusz Lewicy Demokratycznej (spadkobierca PZPR) i Polskie Stronnictwo Ludowe (kontynuacja Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego). Powrót

50 Mowa tu, rzecz jasna, nie o autorach będących jawnymi klientami komunistycznej władzy, a o twórcach zachowujących pewną niezależność, ale publikujących w oficjalnych wydawnictwach. Powrót

Rozmiar: 27837 bajtów